Po samym spojrzeniu na nazwisko aktora grającego Wong Fei Hunga wiedziałem, że film będzie mierny. On grywa głównie w gniotowatych produkcjach. Typowy aktor "mam jedną minę" niezależnie co się dzieje.
Zmiana Wong Fei Hunga i brak ciotki Yee niesamowicie wpłynęły na tą część. Tylko Leung Fun trzymał poziom, ale...
Jeta Li brak, walki takie se. To zasługa Harka Tsuiego. Zdarzają mu się przebłyski geniuszu, ale często coś spieprzy. Trylogia (1,2,3) była boska. A to nie dorasta jej do pięt. Widziałem dopiero 4 częsci (bodajże z 6?). Tematycznie się broni, bo wpasowuje do poprzednich części. Jak zobaczę 5 i 6 to dopiero wyrobię...