Channing Tatum martwi się o przyszłość jakościowych filmów w Hollywood. Gwiazdor takich produkcji jak "Zaginione miasto" czy "Magic Mike: Ostatni taniec" zdradził, że martwi się tym, w jaki sposób platformy streamingowe wypierają jakość na rzecz ilości, preferując kontent, a niekoniecznie dobre historie. Channing Tatum: Czy Hollywood zmienia się na gorsze?
Getty Images © Matt Winkelmeyer Przemysł filmowy mocno się zmienia. Jesteśmy w nowej erze, a streaming sprawił, że wszystko zrobiło się bardziej szalone. Martwię się odrobinę o sztukę opowiadania. Podejrzewam, że będzie mniej dobrych historii, a więcej produktów, spekuluje
Channing Tatum w wywiadzie dla magazynu "Forbes".
Nakręciliśmy "Magic Mike'a XXL" za 12 milionów dolarów. Sprzedaż i promocja filmu kosztowała z kolei 60-70 milionów. Wydajemy więc dużo więcej na to, żeby sprzedać film niż żeby go zrobić. Powinno być na odwrót. Moglibyśmy wydawać pieniądze na rzecz, którą widz będzie oglądał. Liczy się jednak tylko, kto zrobi większy szum, żeby przebić się przez gigantyczną falę nowego kontentu, jaki pojawia się każdego dnia, dodał gwiazdor.
Aktor przyznał, że "każdego dnia" walczy z nowymi zwyczajami Hollywood:
To proces uczenia się. Obecnie mamy strajk scenarzystów. Prawdopodobnie dojdzie do strajku aktorów i reżyserów. Sytuacja będzie się zmieniać nieustannie i jest to jedyna stała rzecz. "Magic Mike: Ostatni taniec" - zobacz zwiastun
Ostatnią premierą z udziałem
Channinga Tatuma był "
Magic Mike: Ostatni taniec", w którym u boku aktora wystąpiła m.in.
Salma Hayek. Za kamerą stanął
Steven Soderbergh. Zobaczcie zwiastun produkcji: