Miałem delikatne wrażenie, że to celny pastisz Woody'ego Allena, w którym fabuła rozwija się bajecznie, niczym w "Charliem i fabryce czekolady", choć jest to niby prosta historia kiepskiego managera "gwiazd" (gwiazd typu baba z brodą), nudnego i dość obleśnego typka, pośmiewiska branży, człowieka, wydaje się, że skazanego na porażkę.
Klimat lat '90, w którym porusza się bohater (z gracją słonia w składzie porcelany) oddano naprawdę trafnie, a przy tym z przymrużeniem oka.
Nie sposób wyjaśnić jak to naprawdę wygląda bez wyskakiwania ze spojlerami, więc zapraszam do obejrzenia Sandy'ego Wexlera. Tylko na spokojnie! :)