Zanim go obejrzycie, zróbcie sobie jakiś miesięczny post od filmów akcji. Dlaczego? Dlatego że w
przeciwnym wypadku film wyda się posklejany z wszelkich schematów, jakie zagościły w kinie
akcji. Mamy oczywiście niedobranych partnerów, mamy wpływ wojny w Wietnamie, handel
narkotykami, problemy ze starością, zbrodnię, która nie jest taka, jak się wydaje na pierwszy rzut
oka, białych eks-wojskowych palantów po czterdziestce jako czarne charaktery, charyzmatycznego
bossa i jego groźnego przydupasa... nie mówiąc już o reszcie, będącej spojlerami. Bo prawda
jest taka, że to właśnie późniejsze filmy sporo czerpały z Zabójczej Broni. I tylko ze świeżą głową
można w pełni docenić tego klasyka.
I nie zapomnij, że każdy, ale to absolutnie każdy amerykański glina przynajmniej raz w życiu musi interweniować w sprawie kolesia, który chce się zrzucić z dachu:)
W tym jednym przypadku akurat prekursorem był Brudny Harry (nie wiem czy wcześniej motyw ten się pojawił) - choć oczywiście Clint nie robil tego w tak atrakcyjny sposób ja Mel...